Historia Nie Z Tej Ziemi

16-latka nie chce dorastać, nie chce zaznać miłości mimo tego, że pewien blondyn ją pokochał. Czemu? Boi się? Nie chce cierpieć?

czwartek, 27 listopada 2014

Rozdział 9

...nie protestowałam..wtedy poczułam jego usta. Zaczęłam oddawać każdy pocałunek, coraz więcej emocji i uczć zaczęliśmy w tą czynność wkładać. Nie powiem, podobało mi sie, ale po jakiś pięciu minutach zaprzestałam
-Em..coś nie tak?-spytał blondyn wyraźnie zawiedziony iż przerwałam
-Nie..znaczy tak, znaczy nwm- zaczęłam sie plątać i nagle zadzwonił mój telefon to był Kacik. Odebrałam. I odeszłam na bok. Ja i Kacik bardzo sie przyjaźnimy i różnie do siebie mówimy nie chce, żeby Ross usłyszał
*Rozmowa telefoniczna*
-Witam witam mojego ukochanego-zaśmiałam się
-Hahha witam moją wariatke
-Co jest?
-Nie wiem jak ci to powiedzieć więc przyjdź za chwile na nasz głaz na osiedle
-Ale, że teraz?
-Tak, jeśli przyjaciele są dla cb ważni
-Kacik? Zaczynam sie martwić, będe zaraz buziak
-No buziak
*koniec rozmowy telefonicznej *
Podeszłam do Ross'a
-Ross ja przepraszam, ale musze wyjść
-Teraz? Serio?
-Wybacz, ale to ważne
-Chłopak zadzwonił, zgadłem prawda?
-O czym ty mówisz?!
-cytuje "Witam, witam mojego ukochanego"-spojrzał na mnie jak...ugh miałam ochote mu wtedy coś zrobić
-Przed chwilą się całowalismy!-krzyknęłam z wyrzutem
-To nie stoi niczemu na przeszkodzie
-Za kogo ty mnie uważasz?-zapytałam i nie czekając na odpowiedź dodałam-to jest mój przyjaciel od piaskownicy. Nie mam nikogo-pocałowałam lekko chłopaka w usta naprawde delikatnie- Porozmawiamy o tym obiecuje. A teraz chodź już-chłopak zaniemówił i jak zaczarowany wyszedł z domu a ja pobiegłam spotkać sie z przyjacielem
-Już jestem co ie stało? Miśka? co ty tutaj robisz?-Kacik spojrzał to na mnie to na Misie
-Sama nie wiem powiedział że mam przyjść bo to ważne a ja nie mam nastroju bo Brad sie mną pobawił powiedział, że było fajnie ale sie wyprowadza-wyżaliła sie moja przyjaciółka
-CO? zabije gnoja-odparłam- no ale najpierw mów co sie stało mój kochany-łza spłynęła mu po policzku. Boże co sie dzieje
-Kacper co  jest?-zaniepokoiłam sie
-Wyjeżdżam
-CO?!-krzyknęłam z Miśką
-Dostałem propozycje na uczęszczanie do bardzo dobrej szkoły filmowej. Moge tam pojechać już za tydzień i zacząć w tym roku lub za jakieś 2-3 lata, ale zrozumcie im wcześniej tym lepiej, bo tak to za rok czy dwa już będe miał załatwioną prace-powiedział a ja nie wytrzymałam
-DLA KOGO LEPIEJ? BO NAPEWNO NIE DLA MNIE!-krzyknęłam i zaczęłam móiwć już spokojniej ale podniesionym i zapłakanym głosem (tak popłakałam sie i to bardzo)- Gdyby to była jedyna szansa to mówiąc to byłabym egoistką, ale masz na to jeszcze czas czemu ci sie spieszy? Czemu tak szybko chcesz dorosnąć? masz dopiero 16 lat- nie mogłam si uspokoić płakałam i płakałam- Czemu?-zapytałam odchodząc i płacząc po drodze złapał mnie deszcz. Wyglądałam strasznie. Kocham go ja brata on chce mnie i Miśke zostawić chcociaż ma jescze czas. Nie rozumiem czemu on chce tak szybko dorosnąć? Rozmyślając doszłam do domu i przebrałam sie w to gdyż byłam cała mokra






Włosy spięłam i przewiązałam różową bandamką grzywke zostawiłam. Zrobiłam sobie herbaty i usiadłam w pokoju. Znowu łzy mi pociekły, a co najgorsze po tym dzisiejszym pocałunku chciałam dać szanse Ross'owi, ale mam 16 lat nie chce dorastać, nie chce miłości chce szaleć, bawić się. Nie chce być jak Kacik. Właśnie to zrozumiałam, wstałam i poszłam do Lynch'ów. Otworzył mi jakiś chłopak (nie pamiętam czy przedtawiałam tu Ryland'a więc załóżmy, że nie)
-Eee cześć?-uśmiechnęłam sie-czyżbym pomyliła domy?
-A kogo szukasz?-odwzajemnił uśmiech. Widać na pierwszy rzut oka że fajny chłopak
-Lynch'ów
-Jestem Ryland Lynch, a ty pewnie do mojego rodzeństwa
-Pewnie tak-odparłam a ten mnie wpuścił. Przywitałam sie z wszystkimi i powiem że naprawde świetnie mi się z wszystkim gadało opowiedziałam o tym wzystkim i pare łez poleciało z moich oczek. W pewnym  momencie blondyn (ross) pociągnął mnie za ręke do swojego pokoju
-Co jest?-zapytałam
-Musimy o tym porozmawiać





Hej kochani <3 <3 <3 Tak wiem strasznie długo mnienie było ale miałam dużo własnych spaw i musiałam odłożyć na bok bloga, ale wróciłam i pisze dalej :*
Komentujcie boooo 10 komentarzy=kolejny rozdział



sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział 8

-A nic mam wyjeżdża z tatą do Francji zostaje sama chata wolna ha ha -powiedziałąm na jednym tchu i nerwowo sie zaśmiałam po czym sie popłakałam. Ross widząc to szybko nie przytulił. Wtuliłam sie w niego bardzo mocno
-Dziękuje-powiedziałam
-Za co?-uśmiechnął sie
-Za to że jesteś-odparłam i cmoknęłam go w policzek uśmiechając sie i podeszłam do Ariany
-No to co młoda Ross nie umie sie tobą zająć?-zaśmiałąm sie, dziewczynka chciała coś odpowiedzieć ale blondyn sie wtrącił
-No nie umiem
-A przepraszam cie czy ty jesteś "młoda"zapytałam na co chłopak tylko sie uśmiechnął
-To co chcesz porobić Ariana?
-Hmm ucieses mnie?
-Pewnie a jak chcesz?
-Nie wiem, wymslis coś?-zapytała uroczo
-Okejek-uśmeichnęłam sie. Po mojej skończonej "robocie" Ariana byłą zachwycona bardzo sie tym ucieszyłam.
-To co teraz chcesz porobić?-zapytałam
-Porysujemy?
-Ale wiesz ja nie umiem za bardzo rysować
-Ross umie-odpowiedziała
-Serio?-zapytałam za uśmiechem patrząc na blondyna
-Może tak troszeczke-odparł
-No to pokaż co umiesz-zaśmiałam sie

*Oczami Brada*
Wow nie wierze że znów udało mi sie spotkać Misie tak sie ciesze od razu wezme od niej numer
-To wiesz dałabyś mi swój numer?-zapytałem nieśmiało na co ona lekko sie uśmiechnęła
-Pewnie-zapisała mi swój numer na serwetce-a ty mi podasz swój?
-Tak-uśmiechnąłem się a ona podała mi swój telefon gdzie zapisałem swój numer
-Więc dowiedziałam sie dopiero dzisiaj-uśmiechnąłem sie- że masz zespół
-Tak, The Vamps
-Oni też tu mieszkają?
-Nie przeprowadziłem się, a my mamy przerwe z zespołem
-Fani pewnie nie zadowoleni
-No tak troszeczke-zaśmiałem sie ona zrobiła to samo

*Oczami Martyny*
Rzeczywiście blondyn rysuje ślicznie coś pięknego serio.
-Ojeju jak ślicznie-uśmiechnęłam sie
-Podoba ci sie?
-Bardzo, a mam pytanie-zarumieniłam sie
-Tak? Pytaj śmiało
-Umiałbyś narysować/naszkicować portret?
-Twój?-uśmiechnął sie tak słodko, że po raz kolejny na moich policzkach pojawiły sie rumieńce. Kiwnęłam głową na "tak"
-Umiałbym-zrobił krok w przód w moją strone
-A narysowałbyś-uczyniłam to samo
-Ależ oczywiście
-Ależ dziękuje-zaśmialiśmy sie i nagle zadzwonił dzwonek. Okazało sie że to rodzice Ariany przyjechali po nią. Pożegnaliśmy sie z dziewczynką. Blondyn jeszcze u mnie został. Mama już pojechała. My usiedliśmy na kanapie i gadaliśmy
-Więc panie Lynch, nie ma pan podejścia do dzieci?
-No..nieeee
-A to rysowanie i wgl świetnie sobie radziłeś z małą
-No ok, ja po prosto....bo chciałem...
-Chciałeś...?
-Chciałem spędzić z tobą troche czasu
-Serio?-spojrzałam blondynowi w oczy
-Tak- zaczął się do mnie zbliżać, nie protestowałam



Hej kochani i jest rozdział. jak sie podoba? komentujcie





poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział 7

Biegłam ile sił w nogach o co chodzi przyszedł z jakąś małą dziewczynką? Co? Ugh  nareszcie jestem pierwsze co zrobiłam po wejściu to
-Dajcie mi chwile-pobibegłam do szafy po jakieś inne ciuchy w końcu jestem cała w kawie i szybko pobieggłam do łazienki ubrałam sie tak

i wybiegłam z łazienki
-Więc em Cześć-powiedziałam do małej blondynki uklękłam koło niej bo w końcu jest ona nizuitka- Jak masz na imie-zapytałam i przyjaźnie sie uśmiechnęłam
-Ariana-odpowiedziała dziewczyna i sie uśmiechnęła wtedy oezwał sie Ross
-To jest moja kuzynka ma 5 lat i no ona jej rodzinka przyjechali do nad na weekend a teraz gdzieś poszli aja nie chciałem to powiedzieli ze mała zostanie ze mna ja nie wiem co robic bo ona chce sie bawić i mówi 'zrób mi jakąś fryzurę' a ja nie umiem-zaśmiałam sie
-Zero podejścia do dzieci?
-No tak znaczy nie no
-Okej pomogę ci-uśmiechnęłam sie i usłyszałam jakiś hałas-rozgośćcie sie a ja zaraz wracam
-Mamo/?-zobaczyłam jak mama pakuje rzeczy do walizki-co ty robisz?
-Wiesz tata wyjechał do Francji  do pracy i ja też musze pojehać
-Zostawisz mnie samą?
-Córciu masz tu przyjaciół i wgl pieniądze też ci zostawiłam
-No dobrze-łza spłynęła po policzku
-Ja wieczorem wjeżdżam więc już nie bee przeszkadzała c dzisiaj będę dzwonić a jakby co to ty dzwoń
-dobrze kocham cie mamom-popłakałam sie
-Ja ciebe też trzymaj się-przytulila nie  ja pobiegłam na góre
-Jestem-powiedziałam smętnie
-Co sie stało?-spytał z przejęciem Ross





Cześć kochani przepraszam ze brdzo bardzo bardo krótki rozdział ale jestem na komputerze a laptop w narawie a klawiatura jest po prostu masakryczna i co chwile są błędy i mus co chwili e poprawiać i już porostu mnie to denerwuje kolejny rozdział bdzie jak najszybciej
komentujcie:*

czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 6

*Oczami Ross'a*
Zacząłem sie do niej zbliżać, po chwili dotknąłem jej ust niestety to było zbyt piękne
*Oczami Martyny*
Był coraz bliżej a ja nadal siedziałam bez ruchu w końcu dotknął moich ust a ja oprzytomniałam i odkręciłam głowe w drugą strone
-Nie Ross
-Czemu?-zapytał zawiedziony
-Zobacz ile my sie znamy? Nawet nie tydzień a ty już chciałeś mnie pocałować
-Co chcesz przez to powiedzieć?
-Mnie chciałeś pocałować po takiej krótkiej znajomości co stawia cie w dość złym świetle
-Rozumiem myślisz, że chce cie odznaczyć na mojej liście-odparł a ja posmutniałam- Uwierz, mi że źle myślisz wiem nie znamy sie długo ale codziennie coraz bardziej i lepiej sie poznajemy, a ty jesteś inna i ja czuje do ciebie coś niezwykłego
-Zaraz powiesz, że....-niedane mi było dokończyć
-Kocham Cie-powiedział a mnie zatkało
-Ross ja..ja musze to przemyśleć-powiedziałam i wyszłam. Zaczęłam iść do Miśki msze z nią pogadać wreszcie doszłam otworzyła mi jej mama i powiedziała, że moja przyjaciółka jest w pokoju weszłam więc do niej (tak jakby co to Martyna jak jest w jakimśc domu to nie chodzi w full'capie xD-od aut) poszłam
-Siemanko laska jeszcze nie sprawdziłam tego zespołu boje sie chodź sprawdzimy razem... stop, co sie stało?-zaczęła i spojrzała na mnie leżącą na łóżku na które sie brzydko móiąc walnęłam z niemocy
-Ross mnie prawie pocałował ja go odtrąciłam a on powiedział że mnie kocha
-Żartujesz?!-uśmiechneła sie
-Nie nie żartuje czego sie szcerzysz-rzuciłam w nią poduszke
-Laska przejżyj na oczy ty też coś do niego czujesz daj mu szanse
-Okey czuje do niego coś wyjątkowego ale tak krótko sie znamy
-No to poznacie sie lepiej w związku?-zapytała retorycznie
-Może masz racje..Dobra dawaj laptopa i siadaj tu sprawdzamy tego Brada-uśmiechnęłam sie. Jak powiedziałam tak moja przyjaciółka podała mi laptopa i usiadła obok mnie a ja weszłam w Google wpisałam "The Vamps-Brad" i wystarczyło wcisnąć Enter
-Okey gotowa?
-Dajesz-wcisnęłam wcześniej wspomniany przycisk i nagle usłyszałam pisk Misi- Aaaaaaaa to on jeju to on!!!!!!!!!
-Ciii-upomniałam ją-patrz co tu pisze
-Co?
-Że ostatnio przeprowadził sie do naszego miasta 
-To to ja wiem
-Daj dokończyć
-"Ciekawoski: (ciekawostki są wymyślone-od aut) -uwielbia capuczino (wybaczcie wiem że źle napisałam ale mam dzisiaj kiepski dzień nie wiem jak to sie pisze i nawet nie chce mi sie sprawdzać-od aut)"
-No i?
-Jaka ty głupia jesteś-zaśmiałam sie
-No co?
-Mieszka tu i uwielbia capuczino a nasza kafejka? To sieciówka i jest to kafejka numer 1 
-Iii?
-Nie wierze-znowu sie zaśmiałam-najprawdopodobniej będzie dużo czasu tam spędzał bo 1. robią tam pyszne Capuczino 2. jest to najlepsza kafejka ever i jest znana 3. to jest świetne miejsce do spotkać
-No to na co my czekamy? Zapieprzamy do kafejki-zaśmiałyśmy sie i pobiegłyśmy do wcześniej wspomnianego miejsca. Wpadłyśmy tym ja wariatki prawie sie nie wywalając
-Jezu to jest on, on tam jest
-No to na co czekasz idź-uśmiechnęłam sie
-Ok ide-poszła dwa kroki i wróciła-Nie dam rady
-Ugh chodź-pociągnęłam ja za ręke i podeszłam do bruneta- Hej Brad tak?-zaczęłam
-Tak
-Cześć ja jestem Martyna a to moja przyjaciółka Miśka fajnie by było jakbyśmy sie poznali
-Misia?-zapytał uśmiechnięty
-Hej-odpowiedziała
-O ty wy sie znacie?-udawałam głupią
-Tak poznaliśmy sie
-To fajnie-nagle zadzwonił mój telefon to mama.......No nie Ross do mnie przyszedł z jakąś małą dziewczynką musze tam pobiec 
-To ja was zostawię, musze uciekać
-Co? Martyna no-pociągnęła mnie za ręke
-Wybacz Ross przyszedł do mnie do domu z jakimś maluchem nie wiem o co chodzi musze biec-powiedziałam jej po cichu
-Pójdę z tobą
-Zostań macie szanse sie poznać jestem tu zbędna trzymam kciuki
-No dobrze ale jakby co to dzwoń-pożegnałyśmy sie a ja pobiegłam prosto do domu niestety wpadłam na znajomego któy szedł z jakimś piciem i na mnie wylał
-Dzięki deklu
-Wybacz Marcyśka 
-Ok ok nic nie szkodzi lece papa
-Paaa-krzyknął a ja pobiegłam dalej



Cześć wam i jest rozdział jak wam sie podoba?
Komentujcie to bardzo motywuje :*
buziaki

                                                 8 komentarzy=Rozdział

wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział 5

*Oczami Michaliny*
Szłam właśnie spotkać sie z Martyną chciała mi coś końecznie odpowiedzieć i to nie na telefon byłam ciekawa o co chodzi. Miałyśmy sie spotkać tradycyjnie na naszym osiedlu któy jest wielkie ale my mamy swoje miejsce które jest troszke dalej. Oczywiście tam też grają w piłke itd ale my tam sie spotykamy zawsze. Szłam i nagle podszedł do mnie jakiś chłopak nie powiem przystojny brunet.
-Cześć-powiedział
-Em cześć
-Jestem Brad-uśmiechnął sie uroczo
-Michalina ale wszyscy mówią na mnie Miśka/Misia-odpowiedziałam a on sie uśmiechnął
-Mieszkasz tu?
-Tak od urodzenia
-Ja niedawno sie przeprowadziłem do tego miasta
-Czyli nowy?
-Hehe tak
-Wybacz ale trosze sie spiesze umówiłam sie z przyjaciółką
-Pewnie nie zatrzymuje Cześć-pocałował mnie w policzek ajj jaki on słodki
-Papa
*Oczami Brada*
Ta Miśka jest urocza czemu ja głupi nie wziąłem telefonu ugh
*Oczami Martyny*
Czekałam tradycyjnie na Miśke na osiedlu w naszym ulubionym miejscu na takim ogromnym kamieniu gdzie zazwyczaj siadamy byłam ubrana w ten zestaw


Włosy natomiast miałam wyprostowane. W pewnym momencie podbiegła Miśka
-Hejka co ty taka rozpromieniona-zapytałam i cmoknęłyśmy sie w policzek jak zawsze
-Zaraz ci wszystko opowiem najpierw ty
-Moje nie jest takie ważne zaczynaj
-No okey-usiadła na kamieniu obok. Siedziałyśmy po turecku-Więc jak do ciebie szłam podszedł do mnie chłopak i zapytał o imie i tak dalej chwile pogadaliśmy i on był taki uroczy ten śmiech te włosy
-Masz jego numer?-zapytałam
-Nie-posumtniała
-Czemu go nie poprosiłaś?
-Ty taka mądra a byś poprosiła?
-No pewnie, że -spojrzała na mnie znacząco przyjaciółką- nie
-A no właśnie
-A jak miał na imie?
-Brad-znowu zagościł uśmiech na jej twarzy
-Zaraz zaraz opisz wygląd
-Więc brunet, loczki, śliczny uśmiech
-Ty a to nie jest czasem ten gościu z tego jak oni em-zaczęłam sie zastanawiać- The Vamps?
-Eee nie znam ich
-Wejdź sobie dzisiaj wieczorem na laptopie wpisz The Vamps i sprawdź czy to on
-No okey, to teraz opowiadaj ty
-Chyba zakochałam sie w..Ross'ie-opadłam na kamień i sobie leżałam
-Co? Żarttujesz? Niedawno a dokłądnie wczoraj to byś mu jeszcze oczy wydrapała
-No ja wiem, ale wczoraj  rodzice pojechali do babci i nie zostawili mi kluczy ty byłaś na działce a ja nie miałam gdzie iść pomyślałam że pójde do Nathana a Ross na to, zebym poszła do niego a ja że nie ma takiej opcji a on że mnie chociaż odwiezie do tego kolegi a ja nie wiem czemu ale sie zgodziłam i on mnie zawiózł do swojego domu i poznałam jego rodzeństwo ogółem skumałam że oni są z tego zespołu R5 i jesgo siostra Rydel powiedziała, że on nigdy nie przedstawił im żadnej koleżanki ani nic i że sie we mnie zakochał, potem mi wytłumaczył ze nie jest babiarzem i wgl otworzyłam sie przed nim iii-tu uciełam
-Iii? Dziewczyno mów
-Prawie sie pocałowaliśmy
-Co?
-No wiem to dziwne ale ja chyba coś do nieo czuje
-Chyba?
-No nie wiem nie znam go za długo
-Serce nie sługa
-E daj spokój-nagle dostałam sms'a. To od Ross'a uśmiechnełam sie pytał za ile będe u niego
-Co ty taki uśmiech hmm?-spojrzała znacząco
-Nic nic ale wiesz będe sie zbierać umówiłam sie 
-Z Ross'em-uśmiechnęła sie na co ja jej wytknęłam język
-Może-dałam jej buziaka w policzek i pobiegłam w strone domu Lynch'ów
*Oczami Ross'a*
Czekałem na Martyne. W sumie nawet zacząłem sie nieźle szykować jeju nie wiem w sumie czy jej powiedzieć co czuje. No nie wiem idziemy na spontana i zobaczymy nagle ktoś zadzwonił do drzwi.
-To do mnie!!!-krzyknąłem biegnąc do drzwi prawie sie nie wywaliłem po drodze spojrzałem jeszcze w lustro i otworzyłem drzwi
*Oczami Martyny*
Zadzwoniłam do drzwi zdjęłam czapke poprawiłam włosy i z powrotem założyłam ją na głowe i udawałam że sie nie stresuje. W pewnym momencie drzwi otworzył mi Ross
-Hej-powiedział i słodko sie uśmiechnął
-No cześć blondasie-uśmiechnęłam sie a on tylko sie na mnie patrzył i sie uśmiechał- Em wpuścisz mnie-zaśmiałam sie
-Tak pewnie wejdź-otworzył szerzej drzwi i mnie wpuścił
-Cześć wam-powiedziałam do rodzeństwa chłopaka i podbiegł do mnie Rocky i Riker
-Hej!-krzykneli tuż obok mnie
-Nie jestem głucha-odpowiedziałam dotykając ucha
-Haha już ją lubie-powiedziała blondynka czyli siostra Ross'a-Nie udaje i sie nie podlizuje-uśmiechnęłam sie, a Ross pociągnął mnie za ręke i zaprowadził do pokoju
-Czemu tak uciekliśmy?-zapytałam
-Bo te dwa cymbaly Riker Rocky by ci nie dali spokoju-zaśmiałam sie lekko
-No okey
-Po prostu oni tak mają gdy widzą nową dziewczyne jutro albo pojutrze będą sie zachowywać normalnie
-To dobrze, a czemu ci sie tak śpieszyło żebym przyszła-zapytałam siadając na łóżku a blondyn uczynił to samo
-Jakby to powiedzieć. Tęskniłem-jego kąciki ust uniosły ie do góry jak i moje
-No no całkiem słodko
-Hahaha ja to wiem ale mówiłem serio-zaczął sie do mnie zblizać, a ja? a ja siedziałam bez ruchu patrząc sie na niego....


Hej kochani tak było 7 komentarzy więc jest rozdział jak widzicie rozkwita nowy romans Miśki i Brada co z tego będzie jak myślicie? Nie nie wprowadzam do opowiadania The Vamps :)
Kolejny rozdział będzie szybko jeśli bedzie 8 komentarzy UWAGA nie biore pod uwage jeżeli jedna osoba napisze więcej niż jeden komentarz ponieważ zależy mi na tym aby wiedzieć ile osób czytam tą historie :)
Mam też prośbe aby anonimy sie podpisywały imieniem czy pseudonimem :)
tak więc

                                 8 komentarzy=Rozdział

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział 4

Doszłam do kafejki, już widziałam blondyna jak siedzi przy stoliku podeszłam i nawet nie usiadłam
-Oddaj mi szal-powiedziałam oschle
-Cześć ciebie też miło widzieć-odparł i mrugnął
-A czy ja powiedziałam, że ciebie miło widzieć oddaj szal i nasze drogi sie rozchodzą
-Nie usiądziesz? w końcu gdyby nie ja nie wiadomo co by cie z twoim szalem stało
-Zapewne po prostu został by w parku a ja nie musiałabym sie z tobą widzieć..znowu-usiadłam
*Oczami Ross'a*
Martyna naprawde mi sie spodobała jest inna, z reguły nie mam problemu z dziewczynami, a ona nie jest taka jak wszystkie. Byle jaki tekst i jest moja? Nie to nie tak. Zaintrygowała mnie swoją niedostępnością i no nie ukrywajmy jest śliczna, ma niezły charakterek co mi sie podoba.
*Oczami Martyny*
Chłopak chyba nieźle sie zamyślił gadam od 5 minut żeby oddał ten pieprzony szalik i żeby sie odczepił a on sie tylko na mnie gapi
-ROSS!!!-krzyknęłam w końcu
-Możesz tak nie krzyczeć?-ocknął sie
-A ty możesz mnie słuchać?-nagle zadzwonił mój telefon. Odebrałam. To moja mama okazało sie, ze pojechała z tatą do babci i wrócą wieczorem więc mam pójść do Miśki bo nie mam kluczy. Zadzwoniłam do przyjaciółki, ale dzisiaj pojechała z siostrą i rodzicami na działke. Zaproponowała, żebym przyjechała, ale no to troszke drogi.
-Cholera no-powiedziałam
-Co jest?-zapytał blondyn
-Rodzice pojechali na cały dzień do babci i nie zostawili mi kluczy, a moja przyjaciółka jest na działce natomiast mój przyjaciel no bardzo dobry kolega wyjechał do kuzynki na pare dni ugh chyba pójde do kolegi Nathana
-Co?-odparł zszokowany
-To co słyszałeś więc oddaj mi szal i papa
-A może pojedziemy do mnie?-zapytał i uniósł brew
-Ja z tobą w jednym domu? nie dzięki
-No weź poza tym nie będziemy sami będzie moje rodzeństwo
-Oddaj szal
-Okej masz-podał mi szal
-Dziękuje-uśmiechnęłam sie sztucznie-pa
-Czekaj-pociągnął mnie za ręke przez co wpadłam na niego i spojrzeliśmy sobie w oczy. Dopiero teraz zauważyłam jakie ma śliczne oczy...co? stop, ocknij sie Martyśka!
-Daj sie chociaż zawieźć do tego kolegi
-Trafie
-Ale ja nalegam
-Ugh okej-nie wiem czemu uległam-ale zawozisz mnie i dajesz święty spokój
-Ok-odpowiedział poszłam z nim do auta i powiedziałam gdzie mieszka Nathan. W końcu dojechaliśmy, ale zaraz stop to nie jest dom Nathana
-Ty farbowany blondynie! Gdzie ty mnie zawiozłeś!?
-Wyluzuj słońce
-Nie mów tak do mnie-Ross zaśmiał sie lekko
-Chodź-powiedział
-Gdzie?
-Do mnie, poznać moje rodzeństwo
-Ugh-zdąrzyłam powiedzieć i blondyn pociągnął mnie za ręke. Weszliśmy do środka nie powiem śliczny dom
-Już jestem-krzyknął-Chdoźcie na chwile do salonu!-poszliśmy i mi czyli ja i Ross do salonu gdzie chłopak przedstawił mnie rodzeństwu
-Kochani to jest Martyna, Martyna to jest moja siostra Rydel, a to moi bracia Riker, Rocky, Ryland i nasz przyjaciel Elington Ratliff możesz na niego mówić Elington albo Ratlif
-Cześć-przywitali sie wszyscy z uśmiechem
-Cześć-uśmiechnęłam sie i zawstydziłam
-Widze, że nasz braciszek sie zakochał
*Oczami Ross'a*
Zabije Rydel za to, że tak powiedziała czułem jakiego buraka spaliłem. Martyna sie na mnie spojrzała i uśmiechnęła. Chyba serio sie zakochałem
-Rydel-spojrzałem na nią ze wściekłością
-No co, żadnej ale to żadnej dziewczyny nie przedstawiłeś nam a miałeś już dziewczyny więc nie kłam-odparła, a ja no przyznałem jej racje i nie wiem czemu ale zacząłem czuć że brunetka (Martyna) zaczęła sie do mnie przekonywać co serio mnie ucieszyło. Wczoraj wieczorem cały czas o niej myślałem ona jest niesamowita.
-Ross, Ross
*Oczami Martyny*
O czym on znowu tak myśli?
-Ross Ross halo
-Em tak?-spojrzał na mnie całkiem słodko eh co ja wygaduje
-Twoje rodzeństwo powiedziało, ze zostawia nas samych-zarumieniłam sie-i wyszło więc ja już może pójde
-Zostań-powiedział szybko
-em no dobrze-czemu sie zgodziłam niedawno a w sumie przed chwilą miałam ochote go zabić
-To chodź do mojego pokoju chce ci coś powiedzieć-odparł a ja po raz 3 mu uległam i sie zgodziłam
-To co chciałeś mi powiedzieć?-zapytałam
-Bo ja wiem ty mnie uważasz za jakiegoś babiarza i w ogóle
-A tak nie jest?-zaśmiałam sie
-Nie znaczy... ja nigdy nie miałem problemu z dziewczynami więc jestem dosyć śmiały, ale nie mam zamiaru cie jakoś skrzywdzić-odparł
-Wow-dałam rade tylko to powiedzieć
-Wierzysz mi?
-A moge?
-Tak możesz mi wierzyć i zaufać
-Więc wierze-uśmiechnęlam sie
-Powiedz mi coś o sobie-nie wiem czemu ale otworzyłam sie przed nim powiedziałam, że moją pasją jest śpiew i fotografia. Nawet opowiedziałam mu o problemach z tatą przy czym uroniłam łze
-Hej nie płacz-dotknął mojego policzka tak abym spojrzała na niego-nikt nie jest wart twoich łez
-Moge ci zadać pytanie?
-Pewnie
-Dlaczego jesteś taki kochany-chyba spaliłam buraka-nie powiedziałabym że taki jesteś
-Bo trzeba mnie troche lepiej poznać a ty czemu jesteś taka wrażliwa i delikatna to dobrze ale nie powiedziałbym
-Mnie też trzeba poznać-uśmiechnęłam sie i zaczeliśmy sie do siebie zbliżać. Nagle zadzwonił mój telefon to była mama powiedziała, że już moge wracać
-Ja już ide rodzice wrócili-uśmiechnęłam sie
-Okej a przyjedziesz jutro?
-Jeśli chcesz
-bardzo
-To przyjde do jutra-dałam mu buziaka w policzek i poszłam do domu po drodze zadzwoniłam do Misi i wszystko jej opowiedziałam
*Oczami Ross'a*
Ja sie...zakochałem. Tak to dziwne ale jeszcze nigdy nie czułem czegoś takiego. Z myślą o mojej ukochanej położyłem sie spać napisałem jej jeszcze smsa "Słodkich snów :*" nie spodziewałem sie ale odpisała "Dobranoc ;*"



Hej kochani jest rozdział jak wam sie podoba?
Okej więc możliwe że zauważyliście pod poprzednim rozdziałem dostałam komentarz od anonimowej osoby która podpisała sie Michalina czyli przyjaciółka naszej głównej bohaterki. Ten komentarz napisała moja przyjaciółka która nie ma tak naprawde na imie Michalina, ale w tym opowiadaniu ona jest nią coś jak taka rola xD. Też ma fajne pomysły do rozdziałów któe też wykorzystam także buziaki dla niej i dla was :* :*
Bardzo prosze o komentarze jeśli będzie min 7 komentarzy rozdział będzie jutro w nocy buziaki :*
-

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 3

odebrałam sms-a i jakiś nieznany numer. Okey? Odebrałam wiadomość a jej treść mnie zszokowała "Hej, zapomniałem ci powiedzieć zadziorna jesteś, lubie takie :*" Kto to może być? Po chwili do głowy przyszło mi imie Ross odpisałam więc "Ross? to ty? skąd do cholery masz  mój numer?" na odpowiedź nie czekałam długo "O jednak pamiętasz moje imie :*" po prostu gotowało sie we mnie szybko odpisałam "Po pierwsze niestety mam strasznie dobrą pamięć do imion po 2 skąd masz mój numer telefonu?" po raz kolejny odpowiedź przyszła natychmiastowo "Dostałem od pewnej osoby" czyli wszystko jasne albo Kacik albo Miśka "Gadaj od kogo bo inaczej cie znajde i przypieprze w tą twoją śliczną buźke" ja nie wierze czy on pisze te odpowiedzi zanim ja mu odpisze? kolejny sms brzmiał tak "NIe bulwersuj sie tak złość piękności szkodzi :*** od twojej przyjaciółki :* ale nie gniewaj sie" Zabije po prostu zabije Miśke jak tak można ugh
"Te buziaczki to nie do mnie i weź sie schowaj i nie wychodź i nie pisz bay" jak sie pewnie domyślacie nie minęła minuta przyszedł kolejny sms "Te buziaczki do cb a i wiesz mam coś twojego :*" Co? co on może mieć mojego? Stop msze odtworzyć sobie wydarzenia z dzisiejszego wieczoru, a więc przyszłam z Misią do parku podbiegłam do Kacika pogadałam z nim a w miedzy czasie zdjęłam szal bo było mi gorąco i położyłam obok rzutnika potem wpadłam na tego...stop szal no nie mój szal, nie no mój ulubiony szal ugh napisałam do tego kretyna "Masz mój szal blondasie" "Bingo kotku chcesz go z powrotem to jutro w centrum handlowym w tym barze" nie no w barze? serio? pewnie sie ochla "a nie możemy w kafejce", "no skoro nalegasz to dla cb wszystko do zobaczenia jutro o 16 w kafejce" ugh co za idiota już mu nie odpisałam, ale napisałam do Misi "Michalina musimy poważnie porozmawiać jutro o14 u mnie na osiedlu pa" za mniej niż minute dostałam odpowiedź  "Coś zrobiłam prawda bo powiedziałaś po imieniu pełnym :/" "tak zrobiłaś do zobaczenia" odpisałam i poszłam spać

*KOLEJNY DZIEŃ GODZINA 13:00*
Zaczełam sie szykować na spotkanie z Misia ugh ale ją opieprze. Zrobiłam lekki makijaż, bo stawiam na naturalność, włosy zostawiłam kręcone, ubralam sie w to










Poszłam do kuchni si napić bo już była 13:45. Tam był mój tata
-Córcia podaj mi papierosy  parapetu
-Przecież ty masz bliżej
-Podaj mi papierosy prosze-już zrobił sie nie mily. Widać to po jego wyrazie twarzy i tonie głosu
- Nie jestem twoja służącą
-Na razie cie prosze
-Nie, ty mi  każesz
-Podaj mi papierosy do cholery-krzyknął. Przestraszyłam sie, podałam mu i wyszłam. Wiem, że to dziwne pokócić sie o coś takiego, ale on zawsze mi rozkazuje "Zrób to i tamto' to nie jest miłe. W każdym bądź razie Michalina  była jużna miejscu i niecierpliwie czekała, podeszłam do niej wkurzona
-Michalina czy ja podaje twój numer telefonu jakimś nieznanym chłopakom?
-Nie?
-No właśnie NIE PODAJE!!!!!!!! Więc czemu ty podałaś mójnumer Ross'owi?
-Temu blondynowi tak?
-Nie klej glupa wiesz, że o niego mi chodzi
-Dobrze, no nie gniewj sie on tak prosił i mówil, że to dla niego ważne naprawde przepraszam
-Misia to jest babiarz, podrywacz, lovelas, kretyn ii wzystko  na raz-odparłam już spokojnie
-Nie wiedzialam...przepraszam-widac, że naprawde byyło jej głupio i zbierało sie jej na płacz
-Już dobrze, ale więcej tak nie rób-przytuliłam ją a zgode a ona jeszcze raz przeprosiła. Opowiedziałam jej kim jest ten blondyn i jak go poznałam po czym zaczęłam sie zbierać, żebyb spotkać sie z blondynem, aby oddał mi mój szal



Hej miśki :*
Wiem rozdział krótki przepraszam, ale mam przy komputeerze tk głupią klawiature, ze cholerni cieko sie pisze a laptop w naprawie.
Mam nadzieje ze rozdział  se podoba z wszystkie błędy przepraszam ale o wina tej klawiatury :/
Kolejny rozdział będzie jak najszybciej, ale musi być minimum 7 komentarzy, żeby był on szybko żebym miała motywacjje na szybszee pisanie buziaki :*